Jest taki urząd…

konfa_slask-290x290Tak, jest taki urząd w Krakowie, gdzie można spotkać urzędnika w klapkach.

Poważnie, w klapeczkach skórzanych, takich trochę pełniejszych sandałach, szybciutko wsuwanych, bez pięty, niczym z wakacji nad polskim morzem.

Jak dziś to zobaczyłem – urzędnik ujawnił się zza rogu idąc nieśpiesznym krokiem po urzędniczym korytarzu, w swoich dziarskich klapeczkach (sandałach) – pomyślałem sobie, że ta robota posiada immanentny pierwiastek wakacji. Ty gnasz z językiem na brodzie, w locie odbierasz kilka telefonów, wszędzie jesteś spóźniony, nie myślisz ile rzeczy jeszcze czeka na wczoraj – a tu, niczym na biegunie absurdu – urzędnik ospale pociska w zawadiackim obuwiu.

Czasami zazdroszczę takiego życia i takiej roboty. No stress w sumie.

Życzę Ci takiego właśnie No stress.

Do usłyszenia.

 

5 thoughts

  1. Z tym brakiem stresu to tylko pozory. Każdy może się sam przekonać pracując, jako urzędnik 🙂 Tak na marginesie, to lekarze, farmaceuci, aptekarze, stomatolodzy również chodzą w klapkach, klapeczkach, sandałach itp. Raczej nie świadczy to o braku stresu. A może jednak ?

  2. Nie powiedziałem, że wszyscy urzędnicy pracują bez stresu. Ilekroć jestem w sekretariacie sądu, tylekroć odnoszę wrażenie, że poziom stresu jest tam odczuwalny. Tak dla przykładu.

    A czy sędziowie, to trochę urzędnicy ? W mojej ocenie trochę tak. Bez żadnej dezynwoltury.

    W środowisku medycznym klapki, klapeczki, sandały to wymóg septyczny, ale nie w urzędzie, czy w sądzie?

    Czy Pan sobie wyobraża siebie idącego na wokandę w klapkach? Albo pełnomocnika w sandałach ?

    Nie, ja tego nie widzę. Już szybciej zobaczę kawkę na pulpicie sędziowskim, niż sandały na nogach sędziego na służbie.

    1. Oj ja również nie sugerowałem, że Pan powiedział, że wszyscy urzędnicy pracują bez stresu. Sędziowie nie są urzędnikami. Istnieje jednak stały trend, aby z sędziów urzędników zrobić, choć tylko w zakresie obowiązków. Ale to już inna kwestia.

      Co do środowiska medycznego, to generalnie cały ubiór jest specyficzny, również w tych prywatnych gabinetach, gdzie nie ma wymogu septycznego. Klapki, sweterki, golfiki, podkoszulki są na porządku dziennym.

      Zmierzam do tego, że nie ma to żadnego znaczenia, choć faktycznie pokutuje stara zasada: „jak cię widzą, tak cię piszą”. Pomimo tego, że od przedszkola uczy się dzieci, że nie można tak oceniać człowieka.

      Sam w klapkach nie chodzę i przyznam, że nie widziałem sędziego chodzącego w klapkach. Ale wielokrotnie widuję latem, jak radczynie prawne, adwokatki chodzą w klapkach, klapeczkach, bucikach bez palców i pięt. Pełnomocnicy często chodzą w półbutach, tenisówkach, jeansach, podkoszulkach itp. Widziałem również pełnomocnika w klapkach i sandałach. Czy ma to jakieś znaczenie ? Dla mnie nie.

      Poza tym, to fajny temat. Dawniej były nawet okólniki na temat ubioru urzędnika. W USA to normalka. Ale czy takie wzorce są dobre. Ja osobiście ma wątpliwości. I tak jesteśmy jednym z najbardziej zestresowanych i usztywnionych narodów na świecie 🙂

      Może z tą kawką przetestować w praktyce ? Pozdrawiam.

  3. Ja też nie jestem zwolennikiem okólników, ale takie szkolenie dla urzędników – sensu largo – z dresscodu nie byłby takim złym pomysłem. Nie wyłączam również „swojej” grupy zawodowej, bo jak Pan celnie zauważył -gdy przychodzi lato, ludziom parują rozumy. Sam niejednokrotnie widziałem sytuację wspomniane przez Pana – tenisówki, podkoszulki, sandały etc. Jeszcze u kobiet to nawet fajnie wygląda, ale u facetów -to jakiś dramat.

    Kiedyś przed salą stał sobie człowiek – mężczyzna, w spodniach, sandałach i jakieś quasi-koszulce, podkoszulku – mężczyzna ten miał reklamówkę taką wymiętą z uszczypaną farbą z tego wymięcia – wyglądał słowem – jak menel spod budki z piwem – był to wydział rodzinny więc wszyscy stwierdziliśmy, że jakaś patologia i że trochę przykro patrzeć, bo pewnie jakieś problemy rodzinne, może żona, może dziecko…. jakież było zaskoczenie, gdy ów Pan z reklamówki Badyla (z kabaretu) wyciągnął togę i wszedł na wokandę. Od tego czasu wystrzegam się oceniania ludzi po wyglądzie. To był szok.

    Myślę sobie, że nie wyzbędziemy się konwencji, w którą wpisują się nasze role zawodowe. Stety-niestety. Ta konwencji jest na tyle silna, że przenosi się na życie pozazawodowe i ogarnia dużą część sfery egzystencji. Nie wyłączając ubioru. Nie ma sensu z tym walczyć, bo jest to rodzaj uwarunkowania kulturowego. Nie mówię też, aby się temu w całości oddawać, ale znaleźć swój sposób – trzecią drogę 🙂

    A kawa – w mojej ocenię pokazałaby ludzką twarz sędziego, której czasem nie sposób dostrzec.
    W Krakowie jest taki sędzia, który rano bądź tak na drugim śniadaniu ok 11.00 kulturalnie na pulpicie stawia kawę i teatr trwa dalej. Nikogo to nie razi – przeciwnie, ociepla wizerunek.

    Ja Pana zachęcam i jednocześnie dopinguję, aby nie dać się ulepić urzędnikiem. W żadnej sferze.

    Pozdrawiam !

Odpowiedz na „Wojciech Rudzki | spolkacywilna.infoAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *