O wyższości mądrości ludowej nad wiedzą i umysłem

Od czasu do czasu spotykam się z podaniami ludowymi. Na pytanie do Klienta: dlaczego domaga się przeprowadzenia sprawy w ten sposób, czasem słyszę, cyt.: „Bo cała wieś tak robi” albo cyt.: „Bo sąsiad mi tak powiedział„.

Naprawdę, to nie jest żart i takie rzeczy się zdarzają. Często mają one niestety tragiczny skutek dla Klienta.

To już nawet nie chodzi o „zachówek” („Panie mecenasie, dlaczego Pan mówi zachowek, tu chodzi przecież o zachówek”), tu chodzi często o coś dużo większego.

konfa_slask-290x290Jakieś dwa lata temu zgłosiła się do mnie Klienta, która pozwała o duże pieniądze nie ten podmiot, który był w sprawie legitymowany. Zażądała od niego 150.000 zł, od tej kwoty uiściła 7500 zł wpisu. Okazało się, że należało pozwać inny podmiot (dla profesjonalisty było to oczywiste), ale zanim poszła do prawnika, minął już termin przedawnienia dla tego właściwego (drugiego) pozwanego, gdyż dopozwanie nastąpiło po upływie, w tym przypadku, 2 lat. Skutek tego taki, że Powódka nie uzyskała żadnej kwoty, a straciła 7500 zł wpisu oraz 14.400 zł tytułem zapłaty dla pełnomocników strony pozwanej (tej, którą pozwała na początku błędnie oraz tej właściwej).

Na pytanie, dlaczego zdecydowała się o taką kwotę występować sama, bez jakiejkolwiek konsultacji, odpowiedziała, że sąsiad przekonał ją do tego, kogo należy pozwać i jak, i że sprawa jest na tyle prosta i w zasadzie wygrana, że nie ma sensu iść do papugi. 

Po co o tym piszę?

Chodzi o to, abyś nabrał/nabrała większego dystansu do tego co mówią tzw. specjaliści, w Twoich sprawach – nazwijmy to – biznesowych. O tym: czy warto mieć podmiot leczniczy, czy można „zatrudnić” lekarza bez działalności gospodarczej na umowę zlecenia bądź umowę o dzieło; czy można nie odprowadzać składek ZUS; że należy wystrzegać się wszelkich spółek a KRS’u bać się jak ognia; że nie ma sensu przeorganizować własnej działalności w jedno, dobrze działające przedsiębiorstwo; że po co Ci parasol ochronny Kancelarii; że to kosztuje mnóstwo grosza; że tysiąc innych rzeczy.

Okazuje się jednak nader często, że np. roczny abonament prawny dla gabinetu zrównuje się z kwotą, która stanowi honorarium już po wystąpieniu zdarzenia, któremu można było zapobiec, bądź którego skutki i konsekwencje można było złagodzić  – gdyby taka niebieska linia abonamentowa istniała.

Może warto to przemyśleć, wszak już Hipokrates mawiał „Morbum evitare quam curare facilius est

Do usłyszenia!

One thought

Odpowiedz na „Anna Koziołkiewicz-Kozak | Z obrączką czy bezAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *