Są takie dni

Antoine de Saint-Exupéry mawiał: 

„nie umiemy przewidywać najistotniejszego. Każdy z nas zaznał w życiu największych radości wtedy, kiedy nic ich nie zapowiadało”

 

8.30 lekko śpiące jeszcze korytarze, senna sala sądowa

11.30 kolejna wokanda, już wszystko na pełnych obrotach

Dwie sprawy. Dwie wygrane. I tu nie chodzi o jakieś prawnicze krętactwo, jakiego w sądach wiele. Chodzi o zwyczajną ludzką sprawiedliwość, o podstawowe zasady słuszności.

Dwoje ludzi.

Pierwsza osoba – w sile wieku pracownik doznający poważnego wypadku w pracy w skutek zaniechań pracodawcy. Długa rehabilitacji, przekwalifikowanie, spadek jakości życia i żal wobec pozostawienia bez pomocy.

Druga osoba. Dziewczyna, dobry pracownik, skromny człowiek. Z dnia na dzień traci miejsce pracy, tam gdzie o nie najtrudniej, na peryferiach. Dlaczego? Nie pasowała do reszty, trzeba było ją zwolnić, podając wymyślone przyczyny.

Satysfakcja.

Wielka.

Nie dlatego, że człowiek z orłem na piersi przyznał mi rację. Bynajmniej.

Wdzięczność stawających ze mną osób, wierzących że mogę im pomóc, że ktoś ich wysłuchał i pochylił się, bezcenna.

Nikt ze szczęścia jeszcze przy mnie nie płakał. Do dziś.

Często pytasz mnie, czy warto wykonywać ten zawód.

Są takie dni, że warto. 

Do usłyszenia

4 thoughts

  1. To prawda. Może nikt w to nie uwierzy, bo przecież „prawnik myśli tylko o pieniadzach”, ale pieniądze dla większości z nas – adwokatów, radców prawnych – to nie wszystko. Ważna jest też satysfakcja, ważna jest świadomość, że bez nas sprawa nie potoczyłaby się tak, jak się potoczyła. Klient rzucający się na szyję z wdzięczności. Żeby była jasność, takie reakcje, to nie codzienność, ale jakże wtedy jest miło

    1. Pani Agnieszko, ukłony za wpis. Satysfakcja musi być w każdej pracy, bo bez tego wszystko zwiędnie. Satysfakcja i pasja. Po prostu trzeba lubić swoją robotę. Zwyczajnie. A wynagrodzenie? Oczywiście, że pracujemy za honoraria, ale ile rzeczy wykonujemy nie rozliczając naszych klientów, co do grosza, tego przecież nikt nie policzy. Pamiętam taką sytuację, że poprowadziłem pewnej Pani postępowanie przed rodzinnym za darmo – nikt w Kancelarii nie bardzo był chętny na dokładanie sobie pracy. Pani – bardzo skromna kobieta – chciała po postępowaniu zapłacić. Oczywiście, uznałem, że jej te środki przydadzą się bardziej niż mnie, wówczas następnego dnia dostałem blachę pysznego domowego ciasta. Bezcenne !

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *