Umowa o świadczenie usług (współpracy) z lekarzem

Czasem dobrze jest ruszyć swoje kilka liter z miejsca normalnego stacjonowania i po prostu gdzieś pojechać.

Bynajmniej nie mam tu na myśli jakieś lekkomyślnej podróży, porzucania obowiązków, zapomnienia i chwili szaleństwa.

Zdecydowanie nie.

Dobrze jest połączyć przyjemne z pożytecznym. Aurea mediocritas.

Tak właśnie było w dniu dzisiejszym. Wybrałem się w podróż do Wrocławia. Podróż była służbowa, a jakże, ale jaka cenna.

Dlaczego?

Po pierwsze, nasze autostrady to nie jest mit. Przeciwnie. Portfel podpowiada coś innego.

Po drugie, nawet z szyby samochodu utwierdzam się nieustannie w przekonaniu, że poza kancelarią w Krakowie istnieje inny świat. Co więcej, pomimo wszelkich niedociągnięć, wobec czasem faktom, że coś skrzypi, skrzeczy i w ogóle, nasz kraj to kawałek pięknej ziemi. Bez patosu, bez zadufania i bez prężenia muskułów – zwyczajnie piękny.

Po trzecie, podróż samochodem umożliwia odwiedzenie wielu miejsc, a przede wszystkim ludzi, do których nie można po prostu wpaść jadąc pociągiem czy lecąc samolotem.

Dzięki temu mogłem pierwszy raz poznać osoby, które mi zaufały zwracając się z pytaniem dzięki platformie, jaką tworzy blog. Prowadzę ich sprawy, wymieniamy się informacjami, ufamy sobie, dlatego postanowiłem ich odwiedzić. Zobaczyłem, jak prowadzą działalność, jakie mają problemy, z czym się borykają, czego nie rozumieją, co ich rozczarowuje, a co sprawia radość.

Czas spędzony na wspólnej kawie, bez cenny.

Część z tych spotkań dotyczyła spraw toczonych przeciwko Narodowemu Funduszowi Zdrowia w kontekście postępowania konkursowego.

Pisałem już o tym na blogu, także zapraszam do lektury.

man's hand holding a pen writing a signature, computer in backgroundCzęść jednak zeszła na bardzo istotną kwestią prawidłowego (bezpiecznego dla podmiotu) ukształtowania umowy o świadczenie usług z lekarzem.

Okazało się bowiem, że nawet duże placówki, posiadają dość „prymitywne” umowy zlecenia z lekarzami.  Pisząc „prymitywne” bynajmniej nie mam nic złego na myśli. Chodzi o to, że najczęściej są to umowy ściągnięte z Internetu, zupełnie nie dostosowane do specyfiki i odpowiedzialności za tego lekarza. Trudno jednocześnie winić podmioty, że nie dysponują profesjonalnymi umowami o świadczenie usług, skoro kilka z nich usłyszało od prawników kwoty za ich sporządzenie rzędu plus 2000 zł….

Nikomu do kieszeni zaglądać nie będę, może część kolegów i koleżanek pisze złotymi zgłoskami, ale przyznasz, że kwota dość wygórowana. Nie ma się więc co dziwić, że część osób rezygnuje.

Zachęcam Cię do przejrzenia umowy z lekarzem pod kątem następujących wskazówek:

  1. czy dobrze określiłeś miejsce i chwilę zawarcia umowy?

  2. czy prawidłowo określiłeś strony umowy?

  3. czy określiłeś zasadnicze elementy umowy tak, aby było to zlecenie, nie zaś inny stosunek prawny (np. umowa o pracę)?

  4. czy określiłeś przedmiot umowy w sposób możliwie precyzyjny?

  5. czy zwróciłeś uwagę na oświadczenia lekarza, co do jego sytuacji faktycznej i prawnej (np. co do pełnej zdolności do czynności prawnych)?

  6. czy możliwie szczegółowo określiłeś zobowiązania lekarza podczas wykonywania umowy?

  7. czy Twoja umowa zawiera postanowienia wymagane ustawą o ochronie danych osobowych?

  8. czy przewidziałeś kontrolę lekarza, a jeżeli tak, to w jakim zakresie?

  9. czy przewidziałeś kwestię ew. zastępstw w razie dłużej nieobecności?

  10. czy obciążyłeś lekarza obowiązkiem prowadzenia dokumentacji medycznej (tak dla pewności) i określiłeś szczegółowe zasady jej prowadzenia?

  11. czy określiłeś ew. skutki nieprowadzenia dokumentacji medycznej lub nienależytego jej prowadzenia dla lekarza?

  12. czy umowa zawiera zabezpieczenie Twoich interesów w razie nienależytego jej wykonania przez lekarza (kary umowne);

  13. czy zastanowiłeś się nad kwestią ew. potrąceń umownych?

  14. czy ustałeś szczegółowe zasady ustalania wynagrodzenia?

  15. czy określiłeś limit zobowiązania (np. faktyczny zakaz nadwykonań)?

  16. czy wskazałaś okres trwania umowy, sposób jej rozwiązania, czas wypowiedzenia?

  17. czy ustaliłeś sytuację, gdy będziesz uprawniony do rozwiązania umowy bez wypowiedzenia?

  18. czy zawarłeś sposób zmiany umowy? czy nadałeś stosowny rygor dla sposobu takiej zmiany?

  19. czy podpisałeś umowę? – to pytanie to naprawdę nie jest żart.

Jeżeli na każde z tych pytań odpowiedziałeś TAK, to nie jest Ci potrzebna niczyja pomoc.

Jeżeli natomiast Twoje odpowiedzi są jak ser szwajcarski, tj. odpowiedzi NIE stanowią dziurę, to zachęcam Cię do przemyślenia kwestii umowy z lekarzem i uregulowania jej tak, aby zabezpieczała ona Twoje podstawowe interesy.

I naprawdę nie warto polegać na internetowych wzorach.

Dlaczego?

Podam Ci przykład mojej Klientki, której lekarz prowadził wybiórczo dokumentację medyczną, co okazało się dopiero podczas kontroli NFZ. Mój Klient w prawdzie miał umowę z lekarzem, ale opartą na szablonie, nie regulującym kwestii m.in. kar umownych w razie uchybień w dokumentacji medycznej.

Do potrącenia przez NFZ zostanie przedstawiona kwota kilkunastu tysięcy złotych i zdecydowanie trudniej będzie bez odpowiedniej umowy zobowiązać nierzetelnego lekarza do poniesienia odpowiedzialności za swoje zaniedbania.

Jak widzisz, czasem warto powierzyć sprawę specjaliście i nie martwić się później.

Zastanów się nad tym!

Do usłyszenia!

6 thoughts

  1. Świetny wpis i bardzo ważny w przekazie. Rzeczywiście podawane przez twoich rozmówców kwoty za wzór umowy wydają się wygórowane przynajmniej na moim terenie niestety wiemy ze inaczej te stawki kształtują się w rożnych terenach Polski a moim zdaniem tak być nie powinno. Często stawka podana w Warszawie byłaby nie do pomyślenia w małej miejscowości co nie znaczy że nie należy cenić swojej pracy.

    1. Cieszę się Asiu, że zabierasz głos. Zgadzam się z Tobą, że każdą pracę trzeba cenić. A pracę specjalisty szczególnie. W każdym rejonie Polski stawki kształtują się różnie. Inne są w mieście, inne na „prowincji”. Jedno jest niestety pewne – jest pewna grupa naszych starszych kolegów i koleżanek, która bez przelewu nie rozmawia. W mojej ocenie robi to bardzo zły PR, którego na pewno nie zmienią zupełnie nietrafione kampanie reklamowe Izby – gdzie prawnik stoi wyprostowany jak struna, w todze i księgami, jakby nakradł z biblioteki. Coś tu jest nie tak. Dobra relacja to przede wszystkim rozmowa, zrozumienie problemu, próba jego wytłumaczenia, znalezienia środków zaradczych, wskazanie niebezpieczeństwa, a na samym końcu podjęcie działania. Niestety, moje wcześniejsze doświadczenia wskazują, że najpierw jest podjęcie działania, czytaj: za działanie należy się wynagrodzenie, a na końcu zrozumienie problemu. Temu mówię zdecydowanie NIE!

  2. Zgadzam się z każdym słowem, właśnie leży przede mną od rana egzemplarz umowy z lekarzem, w której nie ma NIC. Za to Zleceniodawca do zwrotu i zapłacenia NFZ będzie miał ponad 100 tys. zł.
    Polak (w tym przypadku też lekarz) – mądry po szkodzie. Albo co tanie, to drogie, itd., itd.

  3. Czy mógłby Mecenas sprecyzować pkt. 7 „czy Twoja umowa zawiera postanowienia wymagane ustawą o ochronie danych osobowych?” o jakie postanowienia w szczególności może chodzić?

    1. Szanowna Pani Patrycjo,

      Z oczywistych względów nie jestem w stanie podać szczegółowych wytycznych, czy wprost zapisów umowy, albowiem te zawsze jest zindywidualizowana na potrzeby konkretnego podmiotu i zamawiana na zasadach komercyjnych. Nie mniej, wszelkie wymogi, w tym obowiązki notyfikacyjne odnajdzie Pani w ustawie o ochronie danych osobowych, czy ew. ustawie o działalności leczniczej bądź w ustawie o prawach Pacjenta. Część danych należny wprowadzić bezpośrednio do umowy, część wystarczy, jak będzie jedynie powszechnie dostępna na miejsce w podmiocie leczniczym. W razie szczegółowych kwestii zapraszam do kontaktu za pośrednictwem formularza kontaktowego bądź bezpośrednio wiadomosci email. Z poważaniem

Odpowiedz na „Arkadiusz JóźwikAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *