Nawet katu należy się obrona

Tytuł wpisu nawiązuje do rozmowy/wywiadu, jaki Rzeczpospolita przeprowadziła swego czasu z wybitnym adwokatem Maciejem Dubois, ojcem – być może bardziej znanego dziś adwokata – Jacka Dubois.

Puntem wyjścia dla wpisu była nie tylko rzeczona publikacja.

Otrzymuję bowiem, z różną częstotliwością, maile od pacjentów lekarzy dentystów. Najczęściej są to wiadomości, które zarzucają mi, że stoję po stronie zorganizowanej, silnej zawodowej grupy, która zawsze znajdzie sposób na uniknięcie odpowiedzialności za popełnione – zdaniem pacjentów – błędy. Reprezentując interesy lekarzy stomatologów, w istocie więc, opowiadam się za panującymi w systemie mechanizmami unikania przez lekarzy odpowiedzialności, przeciągania postępowań i lawirowania między przepisami. Słowem: zły system firmuję, wspieram i działam na jego rzecz.

Jestem na pierwszej linii strzału, zaraz obok stojącego mnie lekarza.

Prawdą jest, że bronię interesu lekarzy dentystów.

Prawdą jest również, że nie udzielam porad prawnych Pacjentom w sporach z lekarzami, jak również nie reprezentuje tychże Pacjentów.

Proszę, nie mniej mi tego za złe.

W demokratycznym państwie prawa każdy podmiot powinien mieć prawo do reprezentowania swoich interesów, najlepiej i najwłaściwiej, jak uzna to za stosowne, w granicach i na podstawie obowiązującego porządku.

Dylematy moralnie nigdy nie powinny być powodem do odmowy podjęcia się sprawy. Zauważ, że każdy chory np. postrzelony, niezależnie kim jest – choćby mordercą – otrzymam pomoc lekarską. Taki jest bowiem zawód i powołanie lekarza.

Zawód prawnika jest podobny. Subiektywna ocena człowieka-prawnika nigdy nie powinna przeważać, nad interesem Mocodawcy i strategią w sprawie. Moja praca nie polega na ratowaniu prawnym lekarzy, ale na świadczeniu pomocy prawnej wedle mojej najlepszej wiedzy, umiejętności, doświadczeniu oraz zaangażowaniu i determinacji do końca w danej sprawie.

Nie można tutaj jednocześnie mylić pojęcia moralności i etyki. Moralność to zespół żywionych przez kogoś przekonań, ocen i norm, na podstawie których uczynki ludzkie uznawane są za „dobre” lub „złe”.

Etyka zaś to refleksja nad moralnością. To rodzaj argumentacji wyjaśniającej, jakie postępowania i dlaczego powinny zyskiwać moralną aprobatę lub dezaprobatę. Tak powstały tzw. etyki zawodowe określające zbiory wartości oraz mających służyć ich urzeczywistnieniu zasad oraz standardów.

Zatem, to jak powinni zachowywać się przedstawiciele danego zawodu, określa nie moralność, a etyka danej profesji.

Wyodrębnione w ten sposób etyki zawodowe nie oznaczają, że przedstawicieli danego zawodu prawniczego obowiązują inne, jakieś „odmienne” od ogólnie przyjętych normy moralne. Odrębność etyki zawodowej polega raczej na tym, że pewne wartości i obowiązki moralne w sposób szczególnie silny mogą wiązać się z rolą społeczną pełnioną przez przedstawicieli danej profesji, tu: prawników, a tym samym przesądzać sposób rozstrzygnięcia wielu typowych dla praktyki zawodowej problemów czy dylematów moralnych.

Stąd tez od prawnika oczekuje się posiadania wartości i norm moralnych, które składają się na aprobowany społecznie wzorzec osoby wykonującej dany zawód, a nie tylko ze względu na indywidualne przekonania moralne poszczególnych jego przedstawicieli. Z perspektywy cech i predyspozycji składających się na wzorzec osobowy prawnika, wartości owe traktowane są jako cnoty.

Na tym tle, trzeba powiedzieć, że podstawowym zadaniem radcy prawnego, w tym i adwokata, jest świadczenie pomocy prawnej osobom, które się reprezentuje. Nadrzędnym więc interesem jest dobro Klienta, które w ramach obowiązujących ram prawnych, każdy z prawników ma obowiązek chronić i o nie walczyć.

group_80218_244192_huge

Ta walka, przy prowadzeniu której używa się własnej wiedzy, doświadczenia, często pewnego sprytu i odpowiedniej strategii, jest cnotą prawnika, a nie jego wadą.

W tym co robię jestem uczciwy.

Mam pełne prawo odmówić przyjęcia sprawy Pacjenta, bowiem pozwala mi na to właśnie kodeks etyki zawodu radcy prawnego (który znajduje odpowiednie zastosowanie do aplikantów radcowskich), z powołaniem się na zasady unikania konfliktu interesów, lojalności i zaufania wobec osób już reprezentowanych.

Nie sposób stawiać mi zarzuty, że stoję po stronie prawnej ochrony lekarzy dentystów i jestem w tym skuteczny, bo nawet katu należy się obrona. Uczciwa i pozbawiona emocji, oparta na metaforyczności, bez miejsca na emocje i moralne dylematy.

Jako człowiek, tak po ludzku często jest mi przykro, że mojego przeciwnika procesowego spotkała, taka a nie inna historia. Że być może doznał uszczerbku na zdrowiu, który zostawił mniej lub bardziej trwały znak.

Niczego to jednak nie zmienia w kontekście pracy zawodowej i wykonywania zawodu. Historie te pozostają bez wpływu na profesjonalizm, bo ten domaga się chłodnej kalkulacji i odpowiedniej strategii.

Są prawnicy, którzy włącznie reprezentują pacjentów i ja to rozumiem. Toczymy boje na salach, spieramy się, często atakujemy zawodowo. Na tym polega bowiem nasza rola i kontradyktoryjność sporu. To jest właśnie istota demokracji i wartości oraz praw człowieka, o które tak długo walczono.

Mam do Ciebie Pacjencie szacunek, ale i oczekuję tego samego szacunku wobec mojej osoby.

Nie jestem Twoim sprzymierzeńcem. To prawda. Nie jestem i nie będę. Ale nie jestem też Twoim wrogiem, zasługującym na potępienie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *